niedziela, 2 marca 2014

Just keep swimming

Od dwóch tygodni nie mam co robic ze swoim zyciem po szkole. Nie musze juz biec przez 4 piętra żeby zdążyć na trening, nie mam ton mokrych ubrań w pokoju i nikt mi już nie mówi, że pachnę chlorem (jak widać komplementy się sypały). To dopiero drugi tydzień bez pływania. I choć najlepszych znajomych mam w drama, calymi dniami czekalam, żeby w koncu zobaczyć się z drużyną.
Moje zamiłowanie do pływania zmieniło się w coś jeszcze bardziej magicznego. Rozwinęłam się tutaj niesamowicie, co udowodniło mi jak wielka przepaść istnieje między tym, co oferuje amerykańska a co polska szkoła.
W drużynie jest ogromne wsparcie. Team breakfasts, team dinners, "do you have any towels/swimsuits/caps I can borrow". Wszyscy kochali pływanie, ale nikt nie wiedział za co - potrafilismy narzekać codziennie: na trening o 7, na trening o 3, na za ciepłą wodę, za zimną temperaturę powietrza, za małe stroje i jestem przekonana, że gdybysmy posiedzieli ze sobą dłużej, narzekalibyśmy na to, że jest za mokro.
Co czwartek mielismy swim meets. Przed przyjazdem nienawidzilam się scigac, po prostu nie i koniec. Teraz jest to najlepszy punkt sezonu. I chociaż stajesz na bloku i w glowie masz tylko "what the hell am I doing" doping calej druzyny jest po prostu czyms, czegi nigdy nie zapomnę.
W ostatni czwartek przed Districts mialam senior night. Na ścianach wisiały plakaty z imionami seniors (aż nas była tròjka). W przerwie między eventami weszliśmy na bloki, dostałam koc zrobiony przez jedną z mam,  z podpisami drużyny, masę candy i lakier do paznokci (oh irony).
W srode, dzien przed Districts od razu po szkole poszlismy na basen. Wiedzielismy, że to nie jest normalny trening. Ledwo przeplynelismy przez swoje events, kazali nam wyjść z wody i opatuleni w to, co znaleźliśmy po drodze, wyszliśmy na zewnątrz i przeszliśmy do middle school. Usadowiliśmy się w tych śmiesznych amerykanskich krzesłach przyczepionych do ławek, robiąc bałagan z wody kapiącej z nas wszystkich. Obejrzelismy film o motywacji, determinacji i wrocilismy się na basen.
Co roku przed Districts mają "rytuał", o ktorym wiedzą tylko captains, wiec cokolwiek by nam nie kazali zrobić, zawsze znajdzie się taki według ktorego "we're gonna die".
Polozylismy sie na brzuchach wokół basenu (nie obyło się bez whale&manate noises). Czwórka captains weszła do wody z wielką butlą. Na czas kiedy oni ją napelniali my musielismy trzymać glowy w basenie, wyciagając je potem z efektem Little Mermaid. Tą wodę wlewają potem do basenu w szkole gdzie mamy zawody. W przeszlosci barwili ją na czerwono, kolor Sandy, ale jakieś dziewczyny zaczęły robić hali, że dodali tam krew -.-
Nastepna część wyda wam się naprawdę dziwna jezeli nigdy nie plywaliście na czas, ale nadszedł czas na shaving party. Przez ostatnie 2 tygodnie mielismy zakaz depilowania nog i w ogole czegokolwiek sobie zażyczysz, ale generalnie jezeli od tego nie umrzesz to się nie depiluj wcale. Niektorzy chlopacy golili glowy, my glownie ręce i nogi. Never in my life have my legs been so smooth. Efektem zachwycałam się przez następne parę dni, bo tych dwoch tygodniach naprawdę odliczaliśmy dni do tej środy. Wieczorem mielismy team dinner. Do domu wrocilam jakoś przed 9, porozciągałam się przez godzinę i rzuciłam się na łòżko, nie do konca gotowa na stawienie się pod szkołą o 5.30.
Rano wkroczylismy w wielką zone of tiredness, po czesci zestresowani zawodami. Jak dotąd dziewczyny nie przegrały żadnego z naszych swim meets; mamy tytuł undefeated.
Wszystkie 8 druzyn zebralo sie na sali gimnastycznej w Parkrose, jakąś godzinę drogi z Sandy. Ogarnianie kto co plywa, heats, lanes, events. Warm ups, dives. Zaczeło się o 7:30. Nie plywalam aż do eventu 7. Normalnie czas miedzy 1-7 to ok. 30 minut do godziny, ale w tym wypadku czekalam aż do 11. Plusów w tym nie widzę zadnych, biorąc pod uwagę fakt, że rozgrzewalam sie 4h wczesniej. Na bloku zwarta i gotowa nie stanelam, skonczylam sekundę później niz mój najlepszy czas. Potem mialam event 15, freestyle relay,  z moimi najukochanszymi relay buddies. Skonczylam z moim new personal record, 0.6 sek krocej niz normalnie, do tego relay mial szansę kwalifikowania sie na nastepny dzien wiec juz w ogole ogarnela mnie euforia. Moj ostatni event to 100 backstroke, czego jeszcze przenigdy nie plynelam, wiec jak sie dowiedzialam ze mam to płynąç na districts  to krzyż na drogę. Cale zycie probowalam sobie wmowic, że nie jestem i nie bedę backstroker, aż w koncu Ameryka udowodnila mi inaczej. Czas mialam dobry, lepszy niz Jamie szacowala i nawet nie miałam ochoty się zatrzymać i wyjść w polowie. Znaczenia to jednak nie mialo, bo w ostatniej 25 zostalam disqualified z własnego błędu. Po relayu plakac jednak nie zamierzalam.





1. Plakat i koc z senior night 2. Nie rozmawiałam z Hailey przez cały dzień Districts w czwartek, po czym
dostałam zdjęcie z ludźmi z Drama Dept.!


Do domu dotarlam ok 18/19, niesamowicie zmęczona, usatysfakcjonowana moim PR i sukcesem calej druzyny. Home alone polozylam się do łóżka, nie budzac się już potem zeby z nikim porozmawiać.
Piatek, zawody zaczynaly sie pòł godziny później, wiec moglam poszaleć ze snem. Dzisiaj wszystko się konczyło. Mój ostatni raz z drużyną, moje ostatnie zawody. 
Mialam ochotę rzucać rzeczami jak się dowiedzialam, że mimo tego, ze mój relay pobil inne druzyny i się kwalifikował, nie plywalilismy, bo był to relay B a nie A... -.- Pobilismy 4 rekordy szkoły, dwa indywidualne (jeden o 0.1sek i jeden o 0.03sek :o) i dwa relays.
Razem ze wszystkimi seniors na districts miałam swój senior last lap - seniors kolejno wskakują do wody i płyną po raz ostatni. Poza mną, byli foreign exchange students z Japonii, Indii, Niemiec i Danii.
Po Districts poszlismy na team dinner. Wróciłam do domu w piątkowy wieczór z ogromną pustką w środku. Nigdzie już nie należałam. Przez następne dwa tygodnia miałam być ... wolna? Należę do drama kids, nie trzymam się z athletes. Ale wizja nie należenia do drużyny mnie przerażała. Przez następne dwa tygodnie nie powiem nikomu "I can't, I have practice". Nie będę miała motywacji do pójścia spać czy rozciągania się.
Jak do tej pory myślałam, że najlepszym doświadczeniem związanym ze szkołą być musical. Swimming pobiło wszystko. I chociaż ten post promuje głównie pływanie, wymieńcy mają rację. Jeżeli wybierasz się na wymianę - dołącz do drużyny. Amerykańskie sporty nie mają żadnego porównania do polskich. Rozwiniesz się niesamowicie, zdobędziesz wspaniałych znajomych i poczucie, że nie jesteś sam. Nieważne w jaki bałagan się nie wpakujesz - zawsze masz drużynę, która cię wesprze.  
JA I WF? HAHAHAHAHAHAHA. Teraz nie wyobrażam sobie nie robienia sportu w następnym sezonie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz