niedziela, 16 lutego 2014

snow!

Długo mnie tu nie było. Zwalam to po części na brak czasu, po części na czerpanie garściami amerykańskiego życia. Zostaje 0.00000001%, które może, może było spowodowane lenistwem.
Szczerze powiedziawszy, nie pisałam też bo nie wiem za bardzo o czym. Życie tutaj jest czymś, od czego nie mam ochoty odchodzić, jest już kompletną codziennością.
Wstaję, spóźniam się do szkoły, chodzę na lekcje/nie chodzę na lekcje, wygłupiam się z ludźmi podczas lunchu, leniwię się na dwóch ostatnich lekcjach, biegnę na trening, krzycząc przez cały korytarz, że się spieszę, podczas gdy ludzie próbują się ze mną pożegnać. Wracam do domu, homework, Hailey/no homework, Hailey/I'm too tired for homework, sleep.
Pod koniec stycznia mieliśmy finals, oznaczające koniec semestru. W środę, 29 stycznia, jako, że środa to dzień early release, kiedy wszystkie lekcje są krótsze (kończymy o 1:44,screw logic), mieliśmy test z 5,6, i 7 period, co w moim przypadku było anatomią, body&sole i oceanic science. Czwartek, 30 stycznia, spanish, journalism (z którego dostałam 100%, heheh) i us history. Jedynym plusem jaki widziałam w tych dniach był jeden lunch dla wszystkich, co oznacza, że miałam 1,5h między lekcjami, które mogłam spędzić z Jamie. Semestr skończyłam z 4x A+, A z history i drama, i B z oceanic science.
Na drugi semestr zmienił mi się schedule. Zamiast journalism mam Advanced American Literature (w sierpniu kupiłam książkę, z której ani słowa nie przeczytałam, więc klasa sama w sobie specjalna dla mnie). Rozmowa z nauczycielem
- soo, my counselour told me to ask you, if I can be in your advanced american lit class
- alright, how is your normal american lit going?
- I don't have one...
- sure, you can come
Także katuję się "Johnny Got His Gun", siedząc obok Hailey, otoczona połową druzyny pływackiej, a drugie pół to drama department. Znajomych mi nie brakuje.
Zamiast us history mam Psychology, podczas której nasz wysiłek obecnie ogranicza się do oglądania Inception. Poza tym zmieniła mi się ostatnia klasa. Oceanic Science to wbrew pozorom Science, którą zamieniłam na government ze względu na to, że muszę mieć jakieś social studies.
W piątek, 30 stycznia, nie mieliśmy szkoły, ale miałam swim meet, więc musiałam się jakoś zebrać. Wieczorem pojechałam do Jamie, gdzie zostałam do następnego ranka. Mam na myśli takiego abnormalnego, nie sobotniego ranka. Wstałyśmy przed 6, żeby na 7 dotrzeć do szkoły na drama competition. Ponad 572 uczniów z różnych szkół przyjechało do nas na Thespian Competition. FYI, Sandy jest naprawdę małe. Rozmawiając z ludźmi z różnych szkół za każdym razem dochodziło się do miejsca, w którym jedna z osób w końcu przyznawała "I thought Sandy was such a ghetto school, do you want to take mine now and you can give me yours?", jako, że jest to dopiero 2 rok kiedy nowa szkoła funkcjonuje, wszystkie jest nowe, lśniące i w ogóle bez skazy.
W konkursie w ogóle nie miałam zamiaru brać udziału, to jest raczej coś w stylu Hailey. Ja to ta pseudodusza sportowca. Ostatecznie razem z Jamie zostałyśmy zapisane do jednej sceny po tym jak Harris wygłosił swoje "you should go, you're all Polish and stuff". Bogu dzięki, bo było naprawdę świetnie. Rywalizacji w ogóle się nie czuło, szczególnie podczas opóźnienia z otwarciem, kiedy wszyscy w audytorium zaczęli śpiewać, wstawać i tańczyć, bez żadnego podkładu. Poznałam masę ludzi z różnych szkół i obejrzałam mnóstwo scen musicalowych, które jeszcze bardziej uwydatniły mój brak talentu muzycznego. Do domu wróciłam po ponad 12h, wyjątkowo zmęczona, ale bez możliwości pójscia do łóżka z powodu imprezy urodzinowej Meghan.

1. Uczymy się skryptu u Jamie; mistrzowie przygotowywania się na ostatnią chwilę. 2. Pieczemy mega muffins.

W niedzielę Hailey zawiozła mnie do Jamie. Nie byłam tam nawet 2h kiedy przyjechały po nas Cassidy i Livy i pojechałyśmy na zakupy. Trochę okrężną drogą, bo samochód nam stanął w połowie i musiałyśmy się wrócić po inny. W czwórkę zostałyśmy u Cass do poniedziałku. Generalnie nie mogę spać u znajomych w school nights, ale też nikt nie chce mnie ograniczać, więc Pynne i Justina nie musiałam długo namawiać.
Nowy tydzień zaczęłam od przeczytania wiadomości, które dostałam podczas nocy.Na pół śpiąca podreptałam do pokoju Hailey, która swoją drogą była już uszykowana do szkoły, i porannym głosem Morgana Freemana oznajmiłam, że mamy 2 hour delay. Bogu dzieki, bo ani jedna komórka w moim ciele nie miała ochoty wstawać. Poszłam się z powrotem położyć i obudziłam się po 2 godzinach.
Na treningach zaczęliśmy taper, czyli okres, w którym treningi trwają 1,5h zamiast 2, i zamiast pływania 8x175 albo 10x200, robimy więcej 50 i 25 z różnych rzeczy. Zaczęliśmy taper w poniedziałek, ale za długo to nie potrwało. W czwartek odwołali nam trening, a podczas 5. period dowiedziałam sie ze generalnie mogę już iść do domu. Mieliśmy early release z powodu potencjalnego zagrożenia. Pojechaliśmy do Jamie razem z  Livy i Katy, gdzie zostałam do wieczora, oglądając jak kolejne szkoły zostają zamykane na piątek z powodu śnieżyc. Przez całą zimę nie mieliśmy śniegu. Mieszkamy na górze. Dosłownie na Mt. Hood. Każde okoliczne miasteczko dostało śnieg, poza nami. Jamie nalegała, żebym została na noc, ale po poniedziałku nie miałam serca prosić rodziców o to samo. Nie minęło 30 minut odkąd wróciłam do domu, kiedy JJ dał mi znać, że nie mamy jutro szkoły -.-
Radość mieszała mi się trochę ze zmartwieniami, jako, że nie został nam tydzień do Districts, zawodów regionalnych, a brak szkoły oznacza brak treningu. W jeden dzień jednak świat się nie zawali.
W piątek obudziłam się po 10. Z łóżka zwlokłam się na dół, a dalej wtłoczyłam na kanapę obok Hailey, gdzie leżałyśmy przez jakieś 3h, dopóki rodzice nie zmusili nas do zbierania się do wyjścia. W nocy napadało jakieś 6-10 inches śniegu, więc jechaliśmy wyżej na Mt. Hood na śnieg :) Przez ponad godzinę bawiłyśmy się jak pięciolatki, rzucając się za psem i zjeżdżając z góry na tyłkach, czego nie robiłam już długi czas. Wracając do domu, zatrzymaliśmy się w Timberline Lodge, do którego chciałam jechać najbardziej odkąd tu przyjechałam, więc mniej więcej przez ostatnie pół roku chodziłam z hostami mówiąc im jaka to sprawa życia i śmierci. Cała obsesja zaczęła się razem z Jackiem Nicholsonem i filmem "The Shining", który był kręcony właśnie w Timberline....na historii też coś wspomnialiśmy o budowie w zeszłym wieku ale Jack Nicholson jakoś bardziej przekonuje. Więc mogę to już odhaczyć z bucket list.


Wróciliśmy mega ośnieżonymi drogami, mijając wypadek, ale nikogo to nie powstrzymało przed podrzuceniem mnie do Jamie. Stała grupa - ja, Jamie, Anthony, Katy i Shawn w jednym domu, jak w każdy weekend. Zanim się za cokolwiek zabraliśmy zrobiła się jakoś 11, więc przez resztę nocy w końcu, po wielokrotnych wcześniejszych próbach, obejrzeliśmy Grammy's.
W sobotę spadło jeszcze więcej śniegu, więc dzień spędziliśmy na dworze, zjeżdżając na wszystkim co się dało z możliwie jak najbardziej stromych górek, przy okazji próbując sobie niczego nie złamać - ze mną w tle, cicho płaczącej "I've got districts and I need all of the parts of my body..."
Wieczór spędziłyśmy z Sarah, mamą Jamie, próbując bezpiecznie dostarczyć do domu Shawna i Katy, a następnie tatę J. i Shawna, kierując ich wszystkich przez telefon, jak uniknąć potrącenia przez samochód podczas panującego freezing rain. Generalnie wystarczy, że postoisz 30 sekund na deszczu, żeby kurtka zmieniła ci się w kawałek zamarzniętego materiału. Life in Oregon everybody.
W niedzielę obudziłyśmy się do Madagascar 3, które włączyłyśmy poprzedniego wieczoru, a jako, że technologia Jamie nie należy do tych najbardziej "smart", film leciał przez całą noc, powtarzając się może 5 razy. Po południu odebrał mnie Justin. Szybko ogarnęłam się w domu, homework, housework i te sprawy, i przez resztę dnia nadrabiałam zaległości z Hailey, bo  przez prawie 3 dni mnie w domu nie było. Zaczęłyśmy oglądać 'The Day After Tomorrow', bo tak tematycznie,zamarzamy, koniec świata i w ogóle, kiedy dostałyśmy wiadomość, że odwołali nam szkołę. W tym wypadku na zaspy śniegu narzekać nie będę. I choć gorzej niż w Polsce nie jest pod względem klimatycznym, tutaj nikt nie jest na to uszykowany. Więc jak w poniedziałek pojechałyśmy z Hailey do sklepu, poczułyśmy się prawie jak na Black Friday. Drogi w końcu były przejezdne, więc ludzie mniej więcej szykowali się na wojnę. O 3 trafiłam na "optional practice", na który dotarło .. może 10 osób, może mniej. To, w połączeniu z całym taperowaniem, wnioskowało na 1,5h trening zamiast normalnego, więc do domu trafiłam usatysfakcjonowana wczesną porą, gotowa do daleszego działania. Z kuchni zrobiłyśmy sobie z Hailey nie-wiadomo-co, w którym robiłyśmy homemade body scrubs, homemade face masks, homemade hair masks i w ogóle wszystko homemade co się da.
Wtorek - powrót do przeszłości. Śnieg stopniał, Oregon zalał się deszczem, wszystkich czekał wolny powrót do szkoły. Mi zostały tylko dwa dni - czwartek i piątek spędzę w całości na basenie w Parkrose *budząc się przed 5 rano ;((( *

1. Zdjęcie zrobione równy tydzień przed tym śnieżnym weekendem. Stałam w szortach i tank topie na zewnątrz bo było naprawdę ciepło. 2. S'mores pie


Update: Notkę pisałam we wtorek i środę. Teraz jestem już po Districts. W przyszłym tygodniu napiszę coś osobnego na ten temat ;)
wielorydb
-Hailey




3 komentarze:

  1. I jak Ci poszło na districts?

    OdpowiedzUsuń
  2. Pytanie- jak wygląda sprawa z liceum gdy wrócisz? Idziesz do klasy pre-IB? Czy zaczynasz od drugiego roku w liceum, czyli IB?

    OdpowiedzUsuń