wtorek, 20 maja 2014

it's gonna be the night to remember

Od tygodni nie było dnia bez rozmowy o wielkiej sobocie, na którą czeka większość juniors i seniors. Codziennie widziałam co najmniej pięć nowych sukienek, fryzur, zdjęć pod tytułem "how he asked me", czy podekscytowanych freshmen zadających miliard pytań związanych z czymś, czego w tym roku nie doświadczą. Na parkingu stały samochody poobmazywane farbami z wielkimi literami ułożonymi w jedno magiczne słowo. Prom. Jedna z największych nocy w roku szkolnym.
U mnie zaplanowane nie było prawie nic. Rezerwacje w restauracji zrobiliśmy 24h przed samym wydarzeniem (po telefonach do 6 innych miejscówek i otrzymaniu informacji, że są "full").
Jak już pisałam, sukienkę kupiłam niecały miesiąc temu, więc to już mogłam odhaczyć z listy. Do paru godzin przed balem nie wiedziałam jednak co zrobię ze swoją twarzą i włosami, co dla większości dziewczyn, było wręcz niewyobrażalne. Pół szkoły chodziło z tzw. "fake nails", które tutaj są niesamowicie popularne, a w Polsce mówi się na nie poprostu tipsy. To samo pół przybrało prawie pomarańczowy kolor na rzecz spray tan (na które intensywnie byłam namawiana). Żeby dać jakikolwiek obraz całej prom obsession: jedna dziewczyna kupiła 5 sukienek w różnych kolorach, bo nie wiedziała, którą wybrać. A pamiętajcie, że przeciętnie typowe prom dresses kosztują miedzy $60 - $xxx .
Dwa tygodnie przed balem wróciłam do domu z Joey i Hailey. Hailey nie widziałam przez cały dzień, ale jakoś nie skojarzyłam o co chodzi. Poszłam do pokoju...i weszłam w całe morze balonów i srebrnych pasemek nie wiadomo czego (co do tej pory przykleja mi się do stóp i jest roznoszone po całym domu) i peanut butter chocolate cupcakes razem z listem na łóżku. W taki to sposób Anthony zaprosił mnie na prom. Śmieszna sprawa, dzień później zaprosił mnie jego kolega Blake, z którym codziennie siedzę podczas lunchu, ale co miałam zrobić...
W piątek wieczorem ja, Katy i Brindle zostałyśmy na noc u Jamie z planem wybrania się ok. 9-10 rano w sobotę do mnie. No więc,sztywno trzymając się planu, jak już się obudziłyśmy przed 11, to o 13 wylądowałyśmy w moim domu, z wcześniejszym przystankiem w sklepie, żeby na parę godzin przed balem znaleźć jakieś buty dla Katy.
Jamie generalnie jest sophomore, ale Katy ją zaprosiła. W międzyczasie Katy zeszła się z Samem, który już na prom był umówiony z Olivią, więc śmiesznie wyszło.
Jako, że Hailey zdecydowała, że na prom nie idzie, miała czas żeby mnie ogarnąć. Hailey potrafi zrobić z włosami co tylko sobie zapragnę. Teoretycznie pole do manewru miałam szerokie, ale moje włosy silnie ograniczają kreatywność, chyba, że bal się zacznie i skończy w 20 minut, za nim cokolwiek na mojej głowie oklapnie. Wszystko zajęło nam ok. 3h, a dosłownie połowa tego czasu poszła tylko na moją fryzurę. Make upu jednak na co dzień nie noszę, więc na bal wszystko było dość delikatne i niepracochłonne.

1. Brindle, ja, Jamie, Anthony, Sam, Katy, Dalton

O 16 miałyśmy spotkać się z mamą Katy, więc o 16:30 wyszłyśmy z domu i jeszcze zajechałyśmy do Jamie. Amerykańskie podejście jednak nikomu humoru nie psuje.  Zrobiliśmy miliardy zdjęć i w końcu na dwa samochody pojechaliśmy do wietnamskiej restauracji z najlepszą na świecie mrożoną kawą. 
Prom sam w sobie zaczął się o 20. Miejscówka, tzw. venue, najcudowniejsza jaką mogłam sobie wyobrazić. Sala balowa, sala chłodniejsza niż wszystkie inne, z mocniejszą wentylacją, sala na zdjęcia, sala na posiedzenie sobie, sala na postanie i porozmawianie, sala dla czarodzieja czy jak to się tam nazywa. Wyglądało to jak wielopokojowy apartament. Theme - 007, James Bond. Rozmawiałam z ludźmi, z którymi na co dzień nie rozmawiam, wszyscy byli niesamowicie socjalni. Przez pierwszą godzinę stałam i podziwiałam wszystkie sukienki. Każda dziewczyna wyglądała naprawdę pięknie (nieważne, czy miała klasyczne rozcięcie w sukience na nodze w stylu 007, czy była ubrania w neon orange).


Wszyscy się dobrze bawili. W sali balowej przez cały czas było co najmniej 150 osób, biletów było sprzedanych ponad 400. Trwało to od 20-23. Nie ma żadnego "that's your last dance" czy "okay, one more". DJ gra jedno po drugim po czym w pewnym momencie oznajmia: that was your prom 2014. Więc na twarzach wszystkich exchange students malowało się jedno wielkie wtf. 
Na resztę nocy pojechaliśmy do Katy, way the hell out of Portland. Ja, Jamie, Katy, Dalton, Anthony i Brindle. Około 2 przyjechała Hailey na parę minut. Odwiozła brata Katy, Aarona do domu, pytała o prom itd. ale najbardziej to się chyba martwiła o moje włosy. Zignorowałam ją jednak do tego stopnia, że nawet nie wiedziała, że nie spałam, bo byłam zmęczona tak, że nie była w stanie złożyć zdania , więc nawet przestałam próbować. 
Sama nie wiem co jest lepsze - prom night, czy same przygotowania. High School Musical 3, Prom czy 10 Things I Hate About You trochę ujmują wygląd całego wydarzenia. Nie oczekiwałam jednak tak wiele jak dostałam. Wszystko było przygotowane perfekcyjnie i nawet nie wiem do czego mam się przyczepić.
Było to jedno z moich najlepszych doświadczeń jako foreign exchange student.  Ludzie idą, bo chcą się bawić. Nikt ich nie zmusza. Nie ma osób podpierających ściany. Poza tym, cena $35 za sam wstęp dla wielu nastolatków stanowi poświęcenie, nie wspominając o kosztach prom dinner, suits & dresses, transportu i corsages dla dziewczyn...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz